- Strona główna
- Własność intelektualna od (zupełnych) podstaw
- Własność intelektualna od (zupełnych) podstaw – znaki towarowe
Własność intelektualna od (zupełnych) podstaw – znaki towarowe
Choć można spotkać się ze zwrotem „opatentować słowo”, w rzeczywistości to niemożliwe. Z reguły chodzi po prostu o rejestrację znaku towarowego, czyli oznaczenia, które pozwala odróżniać na rynku towary i usługi, a niekiedy także świadczy o ich jakości.
Nazwa produktu, fraza, logotyp, specyficzny kształt, melodia, nawet kolor – każde z tych oznaczeń może sprawić, że produkty i usługi będą kojarzone z określonym przedsiębiorcą. Nie chodzi tu o bardzo szczegółową wiedzę. Na widok oznaczenia „Twix” nie musimy od razu myśleć o korporacji Mars Inc. z siedzibą w McLean, VA w USA, do której należy ten znak towarowy. Wystarczy, że widząc batoniki o tej samej nazwie w różnych sklepach, spodziewamy się, że pochodzą z tego samego źródła.
Choć o znakach towarowych mówi się w kontekście prawa własności intelektualnej, tak naprawdę to nie intelektualny charakter nadaje im moc. Banalny wytwór może być znakiem towarowym dzięki swojemu komercyjnemu potencjałowi. Chroniąc znak, można ten potencjał w sporej mierze „zawłaszczyć”. Jak zwykle, medal ma tu dwie strony – prowadząc działalność na jakimś rynku, możemy dowiedzieć się, że nasza pieczołowicie przygotowana identyfikacja wizualna koliduje z cudzymi prawami…
Choć istnieje kategoria niezarejestrowanych znaków towarowych, chronionych przepisami o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, skupimy się na znakach zarejestrowanych. Ponownie daje tu o sobie znać zasada terytorializmu. W krajowym urzędzie patentowym można uzyskać prawo skuteczne w danym państwie. W Unii Europejskiej funkcjonują jednak także jednolite, unijne znaki towarowe, rejestrowane przez Urząd UE ds. Własności Intelektualnej (EUIPO). Uzyskanie znaku unijnego jest nieco droższe, ale pozwala od razu uzyskać ochronę w blisko trzydziestu krajach.
Nie każde oznaczenie można zarejestrować, a przynajmniej nie w odniesieniu do wszelkiego rodzaju towarów i usług. To ostatnie zastrzeżenie jest ważne, bo – jak się za chwilę przekonany – z reguły ochrona znaku towarowego dotyczy tylko towarów i usług, dla których został zarejestrowany (nazywamy to zasadą specjalizacji). Lista okoliczności, które mogą wykluczyć rejestrację, jest dość długa, ale przyjrzyjmy się najważniejszym problemom.
Przede wszystkim: znak towarowy musi nadawać się do odróżniania towarów lub usług w obrocie, czyli posiadać zdolność odróżniającą. Nie zarejestrujemy słowa „apple” w odniesieniu do jabłek, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zarejestrować je dla komputerów (tak jak zrobił to Apple Inc.). Odpada też rejestracja oznaczenia, które tylko opisuje cechy towaru. Jednak diabeł, jak zwykle, tkwi w wielu szczegółach, o czym może świadczyć choćby trwający spór o znak „paczkomat” (czy to tylko nazwa automatu do obsługi paczek, czy oznaczenie budujące skojarzenie z usługami konkretnego przedsiębiorcy?). Tym bardziej, że przedsiębiorcy mogą niekiedy powołać się na tak zwaną wtórną zdolność odróżniającą – jeśli udowodnią, że dzięki ich wysiłkom marketingowym neutralne oznaczenie zaczęło być z nimi kojarzone. Typowym oznaczeniem, które praktycznie nie nadaje się do rejestracji, jeśli nie uzyskało wtórnej zdolności odróżniającej, jest kolor jako taki.
Niektóre przeszkody rejestracji mają jednak służyć ochronie interesu publicznego i nie da się ich w ten sposób „obejść”. Dobrym przykładem może być zakaz rejestracji znaków, które składają się tylko z kształtu niezbędnego do uzyskania efektu technicznego. Ochrona technicznych rozwiązań to zadanie prawa patentowego, a nie prawa znaków towarowych. O tę przeszkodę rozbiła się rejestracja trójwymiarowego znaku w postaci kształtu kostki Rubika. Choć pierwotnie został zarejestrowany dla zabawek, prawo zostało później unieważnione. Bezpośrednim efektem była większa konkurencja na rynku, bo zniknął monopol wynikający ze znaku towarowego.
Rejestracja może nie powieść się z jeszcze jednego powodu – ktoś zgłosił sprzeciw twierdząc, że rejestracja znaku kolidowałaby z jego prawami. W rachubę wchodzą tu przede wszystkim trzy możliwości. Po pierwsze, znak zgłoszony może być identyczny z wcześniejszym znakiem, a jednocześnie zgłoszony dla tych samych towarów i usług. Po drugie, znak może być co najmniej podobny do wcześniejszego (nie tylko wizualnie, ale też dźwiękowo czy znaczeniowo), zgłoszony dla podobnych lub identycznych towarów albo usług, a przy tym powodować niebezpieczeństwo wprowadzenia klientów w błąd. Po trzecie, może się okazać, że istniejący wcześniej znak posiada renomę, czyli jest znany w znacznej grupie potencjalnych odbiorców. Wówczas jego ochrona dotyczy nie tylko towarów i usług, dla których został zarejestrowany. Jeśli używanie zgłoszonego znaku zagrażałoby renomie lub odróżniającemu charakterowi znaku renomowanego, albo byłoby „jazdą na gapę”, czyli odnoszeniem korzyści z cudzej renomy, rejestracja też się nie powiedzie.
Uzyskanie prawa ochronnego daje wyłączność na korzystnie ze znaku w sposób zarobkowy lub zawodowy – w danym kraju lub w całej UE, w zależności od typu znaku. Ta wyłączność obejmuje zwłaszcza wprowadzanie do obrotu towarów ze znakiem, posługiwanie się znakiem w reklamie, umieszczanie znaku na dokumentach, czy też stosowanie znaku w domenie internetowej. Do stwierdzenia, czy doszło do naruszenia prawa, stosuje się podobne kryteria, jak te opisane powyżej w kontekście rejestracji. Wprowadzanie do obrotu tzw. podróbek to z reguły przypadek korzystania z identycznego znaku dla identycznych towarów. Stosując identyfikację wizualną podobną do tej używanej przez konkurenta, który zarejestrował znak towarowy, narażamy się na zarzut wprowadzania w błąd. Aktualna jest także szersza ochrona znaków renomowanych.
Tak jak w przypadku innych form własności intelektualnej, działa mechanizm wyczerpania prawa, dzięki któremu wyłączność nie obejmuje egzemplarzy wprowadzonych już zgodnie z prawem na rynek. W UE wyczerpanie działa (choć z wyjątkami), gdy uprawniony zgodził się na pierwszą sprzedaż w Europejskim Obszarze Gospodarczym.
Jak długo trwa ochrona? Standardem jest rejestracja na okres dziesięciu lat, ale ochronę można przedłużać praktycznie w nieskończoność. Uprawniony musi jednak rzeczywiście korzystać ze znaku towarowego. Jeśli przez pięć lat nie będzie go używał dla danych towarów lub usług, na przykład oznaczając nim produkty wprowadzane do obrotu, znak wygaśnie. Niedawno przekonał się o tym uprawniony do znaku „MONSTER” zarejestrowanego m.in. dla napojów na bazie kawy i napojów energetycznych o smaku kawy. Dzięki smakowemu napojowi energetycznemu „MONSTER X-PRESSO” udało się udowodnić rzeczywiste używanie znaku dla tej ostatniej kategorii, Jednak nawet to, że napój zawierał 1,3% ekstraktu z kawy, nie pomogło w uratowaniu rejestracji dla napojów na bazie kawy. Dla tej kategorii towarów znak wygasł.
W skrajnym wypadku znak może też ulec degeneracji, czyli utracić zdolność odróżniającą na jakimś terytorium. „Aspirin” pozostaje chronionym znakiem w UE, ale w USA to słowo utraciło zdolność odróżniającą dla leków przeciwgorączkowych. W Polsce podobny los spotkał znak „wiśniówka”, dawniej należący do jednego z producentów alkoholi. Świadomy uprawniony może jednak zachować kontrolę nad raz zarejestrowanym znakiem praktycznie tak długo, jak chce.
Dzięki szerokiemu zakresowi ochrony i ochronie mogącej trwać nawet w nieskończoność, znaki towarowe są bardzo chętnie wykorzystywanym narzędziem. Sprawia to, że coraz więcej wątpliwości budzi „rozpychanie się” prawa znaków towarowych na obszary, które tradycyjnie należały do innych dziedzin prawa własności intelektualnej. Uprawnieni sięgają do niego szczególnie tam, gdzie nie działają już inne mechanizmy ochrony. Przykładowo, choć prawo wzorów przemysłowych pozwala chronić zewnętrzną postać produktu, przewiduje wyjątki ułatwiające produkcję niektórych części zamiennych bez zgody uprawnionego. Prawo znaków towarowych nie zawiera jednak takich wyjątków, więc uprawnieni próbują sięgać do niego, umieszczając znaki na częściach, albo wręcz rejestrując jako znak towarowy sam kształt części. Z kolei gdy utwór w rozumieniu prawa autorskiego trafia do domeny publicznej, można próbować utrzymać choć część wyłączności, rejestrując jako znak towarowy fikcyjną postać, jej imię, czy też tytuł utworu.
Dopuszczalność tych praktyk budzi jednak sporo kontrowersji, o czym mogą świadczyć trwające spory o rejestrację znaków „1984” i „Animal Farm” przez spadkobierców George’a Orwella, czy też wydawane w różnych krajach sprzeczne wyroki dotyczące części zamiennych.
Więcej artykułów z tego cyklu
Autor